DBAJMY SZCZEGÓLNIE O NASZE KWIATY PÓŹNĄ JESIENIĄ I ZIMĄ

Jeśli można wierzyć danym statystycznym i wynikom przeprowadzonych ankiet, nie ma istot żywych, które by w naszych szerokościach geograficznych liczniej towarzyszyły człowiekowi niż rośliny pokojowe. Ani psy czy koty, ani papużki faliste czy rybki chowane w akwariach nie dorównują ilości fikusów, filodendronów, juk czy paproci.

Dla niektórych „coś zielonego” na oknie to jeszcze jeden element, który zdobi mieszkanie. I jeżeli to „zielone coś” po ośmiu dniach, albo nawet po ośmiu tygodniach przestało cieszyć oczy swoim wyglądem, to po prostu wyrzucają je na śmietnik. Są jednak także ludzie inaczej myślący (na szczęście o wiele liczniejsi), którzy odnoszą się do swoich roślin ze szczerym uczuciem przyjaźni. Martwią się gdy ich rośliny słabo rosną, w każdej z nich , zwłaszcza przez siebie wyhodowanej, widza istotę żywą.. Traktując roślinę jako członka rodziny chcieli by, aby towarzyszyła im przez całe niemal życie.

Pamiętajmy o tym, że rośliny doniczkowe potrzebują do życia takich samych czynników jak ich szczęśliwe rodzeństwo żyjące na swobodzie. A więc potrzebne im jest światło, powietrze, ziemia, woda i składniki pokarmowe oraz odpowiednia temperatura w czasie wzrostu i rozwoju, a także w okresach spoczynku. Określone zapotrzebowanie na te czynniki zależy od pochodzenia roślin i wiąże się z warunkami ich stron ojczystych. Dlatego tak zawsze , jako rozumni miłośnicy kwiatów, musimy zadawać sobie podstawowe pytania: nie tylko- jak zastosować dana roślinę, aby najlepiej zdobiła, ale także- gdzie dla danej rośliny jest odpowiednie miejsce. Znajomość pochodzenia poszczególnych roślin umożliwia lepsze zaspokojenie ich potrzeb.

Jedno tylko trzeba sobie bezwzględnie powiedzieć i tego się trzymać: zawsze się liczyć ze swymi możliwościami. Kto ma tylko dwa pokoje – jednakowo i silnie nagrzane, ten musi inne rośliny gromadzić niż właściciel willi, posiadający pokoje zwrócone we wszystkie strony świata, z klimatyzacją pozwalającą dowolnie regulować atmosferę. Wszystkie rośliny, podobnie jak ludzie i zwierzęta, są istotami bardzo skomplikowanymi, a życie ich zależy od wielu czynników. Czynniki te są związane ze środowiskiem, w jakim bytuje roślina, a ponadto w ich oddziaływaniu istnieją różne powiązania. Ponieważ klimat mieszkania szczególnie późną jesienią i zimą zwykle odbiega od optymalnego dla roślin, dlatego chorują. Ten typ dolegliwości nazywa się chorobą fizjologiczną. Wywołany jest najczęściej zbyt suchym powietrzem, niewłaściwym podlewaniem, rzadziej nieodpowiednim nawożeniem oraz niedostatkiem światła.
  Zasychanie wierzchołków lub brzegów liści, ich żółknięcie, a potem opadanie, zauważyć można na początku zimy, zwykle po jednym do trzech miesięcy od włączenia centralnego ogrzewania, bowiem gwałtowne osuszenie powietrza stanowi szok dla roślin.

Najczęściej popełnianym błędem jest nieumiejętne zwykle nadmierne podlewanie, a szczególnie pozostawienie wody w podstawce. Rośliny w okresie krótkiego dnia mają znacznie mniejsze zapotrzebowanie na wodę, Przechodząc okres spoczynku znacznie mniej też transpirują a więc nie przesadzajmy z podlewaniem. Pozostawiona woda w podstawce powoduje duszenie a potem gnicie korzeni i w konsekwencji także zasychanie końców, a potem całych liści poczynając od najstarszych.. Podobne objawy może wywołać nadmierne nawożenie. Osobiście radzę, by rośliny nawozić tylko w okresach najintensywniejszego ich wzrostu, tj. od marca do września. Podejrzewając , że z nadmiaru wody lub nawozów korzenie uległy zniszczeniu, koniecznie musimy sprawdzić ich stan. Trzeba wyjąć całą bryłę korzeniową z doniczki i gdy korzenie okażą się uszkodzone, roślinę przesadzić w świeżą ziemię.

Bardzo łatwo jest zauważyć zimą objawy niedoboru światła. Rośliny, które w tym czasie silnie rosną są wiotkie, mają cieńsze łodygi z wydłużonymi międzywęźlami i ogonkami liściowymi. Liście są zwykle jaśniejsze i mniejsze niż wyrosłe latem. Na starszych liściach, szczególnie osłoniętych od światła innymi, mogą pojawiać się zasychające duże powierzchnie. Potem takie liście łatwo opadają. Skutki deficytu światła potęgowane są wysoką temperaturą pomieszczenia. Prawdziwym nieszczęściem dla roślin stają się teraz firanki zabierające 40-60 % światła. Jeśli nie możemy bez nich obejść to odsłaniajmy je jak najczęściej w ciągu dnia.

Rośliny przestawmy jesienią i zimą jak najbliżej okien. Pamiętajmy jednak, że grozi im tam niebezpieczeństwo przemrożenia. Może to się stać przy wietrzeniu pokoju w mroźną pogodę. Skutki widoczne są po kilku dniach. Całe liście lub ich fragmenty stają się szkliste, mięsiste, zaczynają gnić, a cienkie zasychają.

Stosowanie środków chemicznych przy tego typu chorobach fizjologicznych jest nie celowe, gdyż w niczym roślinie nie pomaga. Chcąc jej pomóc , należy usunąć przyczynę wywołującą tego typu chorobę.


Artykuły prasowe o tematyce ogrodniczej drukownane w latach 2004-2006
w Kurierze Porannym i Gazecie Współczesnej przez Jerzgo Gwoździeja.