JAK PIELĘGNOWAĆ ROŚLINY POKOJOWE NA PRZEDWIOŚNIU?

Późna jesień i zima poważnie nadwerężyły zdrowie naszych roślin. Przede wszystkim przyczyniła się do tego mała ilość światła i zbyt suche powietrze. Teraz będzie już więcej światła, częściej też otwieramy okna, dzięki czemu wzrośnie również wilgotność powietrza. Naturalny rytm przyrody budzi rośliny do życia.

Koniec zimy to pora ważnych czynności, które decydują o urodzie roślin. Do koniecznych zabiegów , a bardzo nie popularnych należy cięcie. Miłośnicy roślin maja zazwyczaj wobec niego poważne opory sądząc, że czyni się tym krzywdę kwiatom i sprawia ból. Wiadomo nam, że kto chce racjonalnie uprawiać drzewa, krzewy owocowe, czy niektóre warzywa, nie może obejść się bez ich cięcia. Większość roślin ozdobnych też musi być cięta.

Jak i po co tniemy rośliny? Zabieg ten jest dobrze znany ogrodnikom, bo pomaga osiągnąć różne ważne cele, np. rozkrzewić roślinę, odmłodzić lub ładnie ją uformować. Przy cięciu musimy przestrzegać pewnych zasad. Używamy tylko ostrych narzędzi, które nie miażdżą, nie szarpią ani nie zadzierają skórki, lecz pozostawiają gładkie rany. Pędy tnie się prostopadle do ich osi, by powierzchnia cięcia była jak najmniejsza Te o twardym, zwartym drewnie lub zupełnie miękkie tniemy tuż ponad pąkiem, nie zdrewniałe i cienkie można uszczknąć nawet paznokciem. Pędy zdrewniałe lecz o luźnym drewnie lub dużej średnicy gąbczastego rdzenia (róże, fuksje) przycinamy z pozostawieniem tzw. Czopka, czyli 1 – 1,5 cm ponad pąkiem, bo przycięcie bezpośrednio nad pąkiem grozi jego zaschnięciem. Tylko duże rany na pędach mięsistych niekiedy zabezpieczamy przed infekcją rozdrobnionym węglem drzewnym.

Odmładzamy przez cięcie te rośliny, których stare, zdrewniałe pędy pozbawione są liści na znacznej już długości, bo nawet liście tzw. Roślin wiecznie zielonych żyją niestety tylko 2-3 lata. Takie łyse pędy można skrócić, pozostawiając 1/3 lub ¼ ich poprzedniej długości, a u roślin pnących cięcie może być jeszcze bardziej radykalne. Przycinamy więc mirty, oleandry, trzmieliny, figowce, cissusy, fuksje, hibiskusy oraz wiele innych. Warto pamiętać o tym, że kwiaty fuksji pojawiają się wyłącznie na młodych silnych pędach i jeśli nie sprowokujemy wyrastania takich pędów przez krótkie przycięcie, będzie słabo kwitła.

Cięcie pozwala także nadać roślinom dekoracyjniejsze kształty. Dlatego mocniej przycinamy pelargonie po przezimowaniu. Azalię doniczkową, która przezimowała u nas w mieszkaniu przycinamy wiosną usuwając tylko pędy wybijające poza obrys korony. Cięcie formujące lub pobudzające kwitnienie stosuje się corocznie, zaś odmładzające w odstępach 2-4 letnich.
Celem przycinania pędów bywa też potrzeba ograniczenia transpiracji (parowania wody z liści). Np. zawsze przy przesadzaniu roślin uszkadza się część korzeni, natomiast powierzchnia liści pozostaje na ogół nie zmieniona. W takiej sytuacji dochodzi do zachwiania bilansu wodnego – zmniejszona ilość korzeni nie nadąża z dostarczeniem wody do nietkniętej masy liści i roślina więdnie. Przycięcie pędów czy liści będzie wtedy jedyną z form ratowania zagrożonych roślin. Najwięcej oporów wobec cięcia mają posiadacze wielkolistnych figowców (Ficus elastica, Ficus lyrata). Jeśli taka roślina osiągnie około 1 m, lepiej ściąć jej wierzchołek, by zaczęła się rozgałęziać mając jeszcze wszystkie liście na pędzie. Późniejsze przycięcie, kiedy już sięga sufitu, a pęd ma długość 1,5 m i pozbawiony jest od dołu liści, uniemożliwi nadanie figowcowi ładnego pokroju. Te rośliny, których pędy przycina się co 2-3 lata mają zawsze dużo świeżych liści i kształt pięknego drzewa.

Bardzo dekoracyjne są starsze okazy drobnolistnego figowca Beniamina, które wytworzyły już dość grube pnie. Wymagają one starannego cięcia, przy którym oprócz znajomości zasad opisanych już wcześniej, konieczne jest posiadanie żyłki artystycznej. Tu cięcie zaczyna już być sztuką, której szczytem jest chiński pendzing lub japoński bonsai.

Kłopotliwe są czasem skutki cięcia roślin posiadających sok mleczny (figowce, wilczomlecze). Po ich przycięciu sok może dość obficie wyciekać, zanieczyszczając roślinę, pędy, liście a nawet podłogę, meble, dywan. Niektórzy proponują przypalanie takiej rany zapałką, ja proponuję położyć na ranę tamponik z papieru toaletowego lub ligniny.

  Koniec zimy to również stosowna pora przesadzania większości roślin pokojowych. Przystępujemy do tego, gdy tylko zaczną rosnąć. Rośliny pochodzenia tropikalnego przesadzamy zwykle w lutym, a te z klimatu nieco chłodniejszego o miesiąc później. Młode 1-2 letnie przesadzamy co roku, starsze co 2-3 lata, zaś rosnące w dużych skrzyniach lub kubłach z reguły dopiero przy wymianie zbutwiałego pojemnika.

Do przesadzania używamy najczęściej doniczek nieco tylko większych od tych w których rosły. Udowodniono, że rośliny lepiej rosną w pojemnikach plastikowych o nieporowatych ścianach (średnia temperatura ziemi jest w nich wyższa o 1-2 st. C) niż w klasycznych glinianych. W doniczkach z tworzyw sztucznych zauważono też parokrotnie mniejsze zużycie wody niezbędnej do utrzymania wilgotności ziemi. Podkreślana jako zaleta porowatość ścian doniczek ceramicznych, służąca jakoby dostępowi powietrza do korzeni, okazała się nieprawdziwa. Pory zarastają szczelnie glonami, które nie przepuszczają do wnętrza powietrza, ale nie przeszkadzają w parowaniu wilgoci. Parowanie skutecznie ochładza bryłę korzeniową rośliny i wysusza ziemię. Oto przyczyny rosnącej popularności doniczek plastikowych. By zadość uczynić naszym gustom produkuje się je często w kolorach imitujących ceramikę glinianą. Doniczki ceramiczne zapewne jeszcze długo nie wyjdą z mody. Pamiętajmy, że nowe doniczki ceramiczne trzeba koniecznie przed użyciem moczyć w wodzie przez parę godzin. Chodzi o usunięcie szkodliwych dla korzeni roślin substancji, które mogły wytworzyć się w czasie wypalania doniczek, a także o zapobieżenie kurczenia się bryły ziemi, w której część wody mogłaby przeniknąć do suchych ścian doniczki. Tak odwodniona bryła odstaje od ścianek i po podlaniu woda błyskawicznie ucieka wprost do otworów w dnie. Stare doniczki ceramiczne trzeba porządnie wymyć i też namoczyć.

Konieczne jest przygotowanie materiału na drenaż. Ochronić on może roślinę przed ujemnymi skutkami nadmiernej wilgotności. W tym celu zaleca się zwykle ułożenie na dnie doniczki warstwy tłuczonych skorup, żwiru lub gruboziarnistego piasku. Najwięcej trudu sprawia nam zdobycie stosownej ziemi do przesadzania. O tym, że rośliny mają wobec niej różne wymagania nawet amatorzy dobrze wiedzą.. Pociecha może być informacja, że różnice te nie są aż tak wielkie i większość roślin będzie dobrze rosła w próchnicznej ziemi o lekko kwaśnym odczynie (pH 6-6,5), dobrze przepuszczalnej i przewiewnej. Czasami można kupić taką ziemię. Można też własnym przemysłem przygotować nie gorszą. Trzeba postarać się o torf ogrodniczy wysoki lub ziemię liściową i zmieszać go z taką samą ilością ziemi z działki, ogrodu lub pola. Można użyć ziemi z kretowisk, bo jest już rozdrobniona i bez chwastów. Dla rozluźnienia dodamy jeszcze gruboziarnistego piasku. Taką mieszankę uzupełniamy nawozem do kwiatów. Wszystkie składniki trzeba dobrze wymieszać.

Wszystkie rośliny lubią podłoże przepuszczalne i przewiewne, różną się natomiast wyraźnie wymaganiami w stosunku do jego odczynu (kwasowości) i zasobności w składniki pokarmowe.

Rośliny przeznaczone do przesadzania powinny być kilka godzin przedtem podlane. Po wyjęciu bryły korzeniowej ze starej doniczki usuwamy martwe i uszkodzone korzenie aż do zdrowego miejsca. Z ich plątaniny wyjmuje
Się skorupy użyte wcześniej do drenowania, a gęsty splot na zewnątrz bryły lekko rozluźnia. Bez ryzyka robimy to z korzeniami cienkimi. Grubych, mięsistych i niezbyt licznych (np. z palm) staramy się nie uszkodzić. Dotyczy to też korzeni, które przerosły przez dziurkę w dnie doniczki – lepiej stłuc doniczkę, niż narazić palmę na dłuższe chorowanie po utracie korzeni. Zanim wstawimy bryłę korzeniową do nowej doniczki przymierzmy, czy ona tam się zmieści, bowiem na drenaż trzeba sypnąć warstwę świeżej ziemi.

Świeżo posadzoną roślinę trzeba solidnie, z nadmiarem podlać, by zamulić korzenie. Przez 2-3 tygodnie, do czasu zregenerowania uszkodzonych korzeni, staramy się utrzymać większą niż normalnie wilgotność powietrza, często spryskując liście. Takie rośliny chronimy też przed bezpośrednim nasłonecznieniem i przeciągami. Tym, o mocno zredukowanym systemie korzeniowym potrzebne będzie osłonięcie, np. workiem foliowym, albo przycięcie części pędów. Świeżo posadzone rośliny nigdy nie nawozimy. Zasilanie można zacząć po pełnej odbudowie korzeni, tj. dopiero po 2-4 tygodniach. Jeżeli użyliśmy żyznej ziemi, możemy się obejść bez nawożenia roślin przez 2-3 miesiące.


Artykuły prasowe o tematyce ogrodniczej drukownane w latach 2004-2006
w Kurierze Porannym i Gazecie Współczesnej przez Jerzgo Gwoździeja.